Serii Battlefield autorstwa szwedzkiego studia DICE nie trzeba nikomu przedstawiać. W swój dziesiąty rok życia weszła odsłona z numerem 4, która uważana jest za najlepszą część. Do dzisiaj gromadzi nierzadko tysiące fanów przed ekranami komputerów.
◾ Szukasz komputera gamingowego? Sprawdź ➡ KOMPUTERY OPTIMUS
Wyboiste początki
Gra debiutowała 29 października 2013 roku na PC, Xbox 360 oraz PlayStation 3. EA przed Szwedami postawiło wymóg szybkiego wydania gry na następną generację konsol. Dlatego BF4 zawitał 12 listopada tego samego roku na PlayStation 4 a dziesięć dni później na Xbox One. Tym samym twórcy zmuszeni byli przygotować pięć różnych wersji.
Battlefield 4 miał katastrofalny start. Gra cierpiała na poważne problemy z poprawnym działaniem na każdej z wymienionych wyżej platform. Setki błędów i sypiący się kod sieciowy powodowały, że z byle głupotki całe serwery padały jeden za drugim. Wystarczyło, aby np. gracz użył takiego a nie innego gadżetu, żeby po sekundzie zawiesić cały serwer.
Zobacz też: Recenzja gry World War 3
Zobacz też: Gatunki gier, które nie wytrzymały próby czasu
Sprawa była na tyle poważna, że inwestorzy wytoczyli zbiorowy pozew wydawcy EA Games, który miał rzekomo kłamać na temat stanu gry. Wydawca wiedząc, że problemy są ogromne i zasadniczo Battlefield 4 nie został ukończony, mimo tego zdecydował się na premierę. Brzmi znajomo?
Naprawa gry spadła na barki studia DICE LA, które przez kolejne miesiące krok po kroku łatało Battlefield. Uruchomiono nawet usługę CTE (Community Test Environment), gdzie społeczność ogrywając prototypowe wersje gry, pomagała w szukaniu błędów, problemów z balansem rozgrywki itd. Dopiero dopieszczony kod trafiał do finalnej wersji szeroko dostępnej dla wszystkich graczy. Idąc tym wzorem, podobne rozwiązanie wprowadził m.in. Ubisoft dla Rainbow Six Siege.
Kampania krótka, ale treściwa
Oczywiście główną atrakcją Battlefielda 4 jest tryb multiplayer, ale gra zawiera także kampanię dla pojedynczego gracza. Historia zabiera nas do roku 2020, kiedy to USA, Chiny i Rosja są na nieuchronnym kursie do wywołania trzeciej wojny światowej.
Wcielamy się w rolę Reckera, członka amerykańskiej jednostki specjalnej Tombstone. Początkowo towarzyszą nam sierżant Dunn, medyk Pac oraz Irish odpowiedzialny za wsparcie ogniowe. W rolę Irisha wcielił się aktor Michael K. Williams, znany choćby z serialu The Wire. Jego sylwetka powróciła w kampanii promocyjnej Battlefield 2042 oraz w postaci grywalnego operatora.
Zobacz też: Modern Warfare 3 – nasze wrażenia po ograniu bety
Zobacz też: Przez ciernie do gwiazd. Recenzja Starfield
Większość kampanii rozgrywa się na terytorium Chińskiej Republiki Ludowej. Początkowo głównym celem jest bezpieczne wyprowadzenie dwóch VIP-ów znajdujących się w Szanghaju pogrążonym w stanie wojennym. Odwiedzimy też inne lokacje, jak choćby stolicę Azerbejdżanu – Baku; zasadniczo rozróba pod samy nosem Rosjan. Misje są dość długie, wyładowane akcją, ale w granicach zdrowego rozsądku.
Czy jest to najlepsza kampania jednoosobowa na świecie? Zdecydowanie nie. Czy warto ją ograć? Jak najbardziej tak, szczególnie, że po jej zakończeniu możemy odblokować broń dostępną w trybie wieloosobowym. Warto też dopisać, że Battlefield 4 cieszy oko nawet 10 lat później – od rozmachu lokacji, ich klimatu po detale związane z animacją postaci i mimiką twarzy.
Tryb wieloosobowy Battlefield 4 dekadę później
Na konsolach nie gra już zbyt wielu ludzi. Xbox 360 i PS3 to pieśń odległej przeszłości. Na PS4 oraz XOne działają jeszcze serwery, ale znowuż nie ma aż tak dużego ruchu. Natomiast na PC Battlefield 4 wciąż cieszy się sporą, prężnie działającą społecznością. O dowolnej porze dnia i nocy nie jest problemem znaleźć kilka do kilkudziesięciu pełnych serwerów. W tym celu najlepiej korzystać z usługi Battlelog.
Twórcy w Battlefield 4 zrezygnowali z trybu kooperacji, koncentrując się wyłącznie na satysfakcjonującym trybie wieloosobowym dla 64 graczy. Wzorem klasycznego Battlefield 2 (2005) mamy trzy grywalne frakcje: Stany Zjednoczone, Rosję i Chiny. W ramach tych nacji można wcielić się w następującą klasę żołnierza: szturmowiec, inżynier, zwiadowca lub wsparcie ogniowe. Każda z nich ma określoną rolę, unikalny zestaw gadżetów, broni oraz jasno sprecyzowany wygląd, dając tak jasny sygnał, czego można się po danym graczu mniej więcej spodziewać na polu walki.
Zobacz też: Gatunki gier, które nie wytrzymały próby czasu
Oczywiście swojego wojaka można modyfikować pod względem wyglądu oraz ulepszeń. Do wyboru mamy różne kamuflaże, elementy broni, akcesoria, noże itd. Wszystkie dodatki utrzymane są w militarnym klimacie gry, gdzie twórcy unikali pastiszowego zlepku różnych motywów, dziś typowych dla serii Call of Duty czy najnowszego Battlefielda. Jednocześnie, wszystko odblokowujemy wyłącznie poprzez grę.
Chaos kontrolowany
Battlefield 4 powstał w innych czasach, gdzie nikt nie myślał o mikrotransakcjach i przepustkach sezonowych. Grę można było kupić w wersji podstawowej lub Premium, dającej dostęp do ośmiu pakietów rozszerzenia – każdy dawał nowe bronie, gadżety, pojazdy, mapy i tryby rozgrywki. Twórcy z pompą prezentowali nowe dodatki, gdzie przykładowo powróciły dobrze wspominane mapy z Battlefield 2 oraz 3.
Battlefield to walka klasycznie na piechotę lub pojazdami. Tych zaś występuje w Battlefield 4 całe mnóstwo. Poczynając od myśliwców, helikopterów, poprzez czołgi, pojazdy opancerzone, na łodziach zaś kończąc. Nauczenie się ich możliwości to długi proces, dający masę satysfakcji. Jednocześnie poprzez możliwość destrukcji otoczenia czuć siłę rażenia dostępnego sprzętu. Szczególną robotę robi Levolution, czyli destrukcja zmieniająca w całości wygląd mapy. W Szanghaju możemy obalić wieżowiec, gdzie indziej zalać całą dzielnicę lub widzimy rozbijający się o wyspę okręt wojenny. Każda mapa ma swój smaczek.
Mechanika strzelania piechoty, łącznie z udźwiękowieniem, w niczym nie ustępuje współczesnym tytułom. Wszystko dopełniają płynne animacje żołnierzy. Gra działa na responsywnych serwerach o tickrate 30Hz, 60Hz czy nawet customowych 120Hz. Raportowanie hit-boxów (czyli trafień) działa cudnie, zawstydzając często to, co mają w tej materii do zaoferowania współczesne wielkobudżetowe produkcje. Co więcej, na customowych serwerach BF4 dostępna jest też rola odgórnego dowódcy na wzór Battlefield 2. Wydaje on rozkazy poszczególnym drużynom, wysyła skan otoczenia lub wsparcie ogniowe.
Czy ta gra faktycznie ma 10 lat?
Gdy Battlefield 4 trafił na półki sklepowe w komputerach rządziła 4 generacja Intela (np. i7-4770K) oraz karty Nvidii serii 500 i AMD 200. Czy dacie wiarę temu, że po wszystkich gruntowanych łatkach gra o rozmachu BF4 działała płynnie na czterordzeniowym procesorze pokroju i5-2500K, który z perspektywy roku 2023 wydaje się technologią przedpotopową?
Dziś z Battlefield 4 poradzi sobie każdy współczesny budżetowy PC. Dla procesora pokroju i3-10100, i3-12100 czy taniego Ryzen 5 to spacer przez park. Najpopularniejsza karta graficzna wd. statystyk Steam, czyli RTX 3060 nie będzie nawet w pełni obciążona przy wyświetlaniu gry w 1440p. Mimo tego nie wygląda i nie sprawia wrażenia starej. Patrząc na zaprezentowany poziom detali, rozmach map i złożoność rozgrywki tytuł ten wprowadza w kompleksy współczesne produkcje o trzy, czy czterokrotnie większym budżecie. Battlefield 2042 musiał być całkowicie przebudowany, aby choć w połowie uchwycić poziom reprezentowany przez Czwórkę a oba tytuły przecież dzieli 8 lat rozwoju branży gier i technologii PC.
Zobacz też: Ustawienia graficzne, które koniecznie musisz wyłączyć
Zobacz też: Test myszy Scimitar Elite Wireless
Battlefield 4 wart ogrania w 2023?
Oczywiście, że tak! Gra często ląduje w cyklicznych promocjach po 35 zł za wersję Premium. To masa zabawy, sporo gadżetów do odblokowania i dla pełnego doświadczenia tytułu nie zalecamy kupna innej wersji. Pula aktywnych graczy na Steam czy aplikacji EA jest na tyle duża i o różnorodnym poziomie zaawansowania, że każdy powinien odnaleźć się w tym tytule. Główny tryb zabawy Conquest (Podbój) został zbudowany tak, aby każdy gracz czuł się przydatny na polu walki. Jeśli wolicie walkę tylko piechotą lub wręcz przeciwnie większą intensyfikację pojazdów to takich serwerów też nie brakuje.
Battlefield 4 był dla branży gamingu wielkim osiągnięciem. Z łezką w oku wspominamy polską scenę e-sportową, łącznie z prężnie działającymi ligami. Potyczki między drużynami z różnych krajów również miały swój klimat i emocje. Pozostaje nam i Wam życzyć, aby kolejna część serii była dosłownie Battlefieldem 4 u szczytu jego popularności.
Zobacz też:
—————————————–
Dołącz do rodziny Optimus – polub i poleć nas znajomym!
Odwiedzaj naszą stronę na Facebooku, TikToku oraz YouTube i poleć nas znajomym! Sprawdź nasze aktualne promocje i konkursy!