fbscript
gatunki gier, które nie wytrzymały próby czasu

Gatunki gier, które nie wytrzymały próby czasu

2023-08-17 | Blog | 0 komentarzy

Świat gier to przestrzeń nieustannie ulegająca przemianom – czasem na lepsze, czasem na gorsze. Dziś przyjrzyjmy się gatunkom gier, które niegdyś dominowały a dziś nie są już z nami lub stały się totalną niszą.

Nieustannie dryfująca kultura

Świat gier, tak jak każde inne medium, nieustannie ewoluuje. Niesie to ze sobą szereg konsekwencji, jak choćby wypieranie różnych gatunków na rzecz zupełnie nowych pomysłów. To, że pewne gry nie są już nami upatrujemy w dwóch przyczynach. Po pierwsze, jak napisaliśmy wyżej, kultura nie stoi w miejscu a wraz z nią my. Zmieniają się nasze przyzwyczajenia oraz oczekiwania. Do tego kolejne pokolenia nie muszą i przeważnie nie będą powtarzać wzorców swoich poprzedników.

Drugą przyczyną będzie kapitał. Gry trzydzieści czy dwadzieścia lat temu wciąż wybijały się na swoją niezależność, celując w konkretne grupy odbiorców. W latach 90. gry były ciekawostką a małe studia cieszyły się względną kreatywną wolnością, wciąż eksplorując nowe horyzonty. Dziś modelem biznesowym rządzą wydawcy i inwestorzy. Gry stały się intratnym biznesem przewyższającym branżę filmową. Niestety na skutek potrzeby dotarcia do ogromnego grona „niedzielnych użytkowników” stawia się na produkty masowe, łatwo przystępne. Nie ma tu miejsca na nisze i eksperymenty. Taką zabawę zostawiono społeczności modderów i małym studiom indie.

Wymierające gatunki

Przed wami lista kilku gatunków gier, które nie przetrwały spotkania z korporacyjnym młynem lub na wskutek zwykłego zmęczenia materiału straciły zainteresowanie odbiorców.

Automaty i Light Gun Shooters

Starsi gracze na pewno pamiętają tzw. salony gier a w nich wszędobylskie automaty. Furorę zawsze robiły tzw. Light Gun Shooters. Uzbrojeni w plastikowy pistolet śledziliśmy akcję na ekranie, polegając wyłącznie na swoim refleksie. Dla urozmaicenia możliwa była kooperacja we dwójkę. Hitem tamtych czasów był Time Crisis oraz House of the Dead.

Dziś salony gier, szczególnie w Europie i Ameryce, to pieśń przeszłości. Maszyny tego typu spotykamy głównie w muzeach i prywatnych kolekcjach. Light Gun Shooters przez chwilę wędrowały na domowe konsole, wymagając dodatkowych akcesoriów w postaci pistoletu, acz gdzieś w okolicach siódmej generacji gatunek ten szybko zaczął zanikać.

Poczuj rytm, czyli gry muzyczne

Tak naprawdę ten gatunek nie jest całkowicie martwy. Na ten przykład w Japonii wciąż cieszy się popularnością a do tego małe studia indie na PC co jakiś czas eksperymentują z formą. Niemniej Gry Muzyczne nigdy nie wróciły do swojej świetności z czasów Rock Band oraz Guitar Hero. EA Games oraz Activision na tych dwóch markach zarobiły krocie w późnych latach 2000. Niestety wypuszczając jak z automatu kolejne części w formie kalki, bez krzty innowacji,  zmęczenie materiału a tym bardziej graczy było raczej nieuniknione.

Akrobacje i adrenalina – Extreme Sport Games

Dziś gatunek mocno zapomniany przez graczy, ale pod koniec lat 90. aż do czasów PS3 i Xbox 360 oferował naprawdę wiele. Najbardziej znanym tytułem była seria brandowana imieniem i nazwiskiem amerykańskiego skatera Tony’ego Hawk’a. Konkurencję stanowił Dave Mirra BMX, adresowany do fanów akrobacji na rowerze. Dla maniaków surfingu był natomiast Kelly Slater’s Pro Surfer.

Mamy też takie klasyki, jak choćby Jet Set Radio wydany na wyłączność konsoli Sega Dreamcast. Gatunek był tak zróżnicowany, że twórcy eksperymentowali wplatając w ekstremalne zawody np. postapokaliptyczne klimaty. Dziś Extreme Sport Games zniknęły całkowicie z mapy gamingu. Poza niedawnym remake’iem Tony’ego Hawk’a 1 i 2  mało, kto pamięta o tym gatunku.

Bądź dowódcą. Strategie z gatunku RTS

Od połowy lat 90., gdy zadebiutował pierwszy Command & Conquer, aż po koniec pierwszej dekady XXI wieku gry RTS stanowiły ogromną część gamingowego pejzażu. Gatunek nieustannie ewoluował, stawiając także podwaliny dla współczesnego esportu. Zresztą StarCraft był wręcz synonimem elektronicznego sportu. Natomiast niektóre tytuły, jak choćby Supreme Commander, wnosiły zupełnie nową jakość audio-wizualną, wykorzystując pod kurek dostępny ówczas hardware.

Dziś gry RTS zasadniczo zniknęły z gamingowej mapy. Poza sporadycznymi inicjatywami, jak choćby czwarta część Age of Empires czy remaster C&C o którym pisaliśmy na blogu, pozycje z gatunku real time strategy obecnie pozostają domeną studiów indie, tworzących dla bardzo niszowej grupy odbiorców.

100% skilla, czyli świetność Arena Shooters

Arenowe Strzelanki kiedyś stanowiły ważny element kultury gamingu. Quake 3 czy Unreal Tournament przypominają o najlepszych czasach tego gatunku, stanowiąc główne menu w kafejkach internetowych na całym świecie. Później do tego grona dołączył Counter-Strike, mocno zmieniając formułę. Nieustanne szlifowanie umiejętności, pamięć mięśniowa a także opanowanie mapy było kluczem do sukcesu. To też próg wejścia dla gracz był dość wysoki. Gry te nie miały żadnego systemu progresji, perków, czy innego rodzaju customizacji dziś nierzadko ukrytej za paywallem.

Z czasem klasyczne strzelanki arenowe ustąpiły miejsca innym tytułom. Na tym polu trudno przecenić sukces konsolowego Halo. Nagle dzięki Xbox wymagające turnieje przestały być domeną wyłącznie PC. Finalny gwóźdź do trumny strzelanek arenowych przybił Call of Duty: Modern Warfare w 2007 roku. Gra ta kończy erę dominacji futurystycznych szybkich strzelanek, stawiając na inny typ rozgrywki a także później modelu monetyzacji. Miały miejsce próby wskrzeszenia gatunku w postaci Quake Champions, remake’u UT czy ostatnio Splitgate, ale battle royale całkowicie zawładną światem gier.

Z kina na ekran monitora, czyli gry licencjonowane

Licencjonowanie franczyzy danego filmu dla potrzeb gry było popularnym sposobem promocji kinowego obrazu przy jednoczesnym podniesieniu zysków dla studia filmowego. Niestety większość produkcji tego typu, ze względu na napięty grafik wydawniczy, pozostawiało wiele do życzenia w kwestii ogólnej jakości. Nierzadko kończyły się także spektakularnymi klapami. Najlepszym tego dowodem będzie gra na bazie filmu E.T. z początku lat 80.

Czasami też gry na bazie filmu służyły za rozszerzonego uniwersum filmowego. Świetnym przykładem będzie Enter the Matrix, gdzie akcja działa się równolegle z fabułą drugiego filmu trylogii braci Wachowskich. Gra mimo ogromnych niedoróbek technicznych miała swój urok. Najlepiej jednak wspominamy gry na bazie uniwersum Riddick’a. W ich produkcję włożono wiele serca i budżetu. Dziś wydawcom gier nie opłaca się robić bezpośrednich adaptacji filmów. Dużo lepiej luźno nawiązywać do znanych uniwersów, jak choćby Gwiezdnych Wojen.