fbscript
komputer optimus, komputer gaamingowy, gaming

W co graliśmy w odległym roku 2008? Te gry mają 15 lat!

2023-04-27 | Blog | 0 komentarzy

Gdy myślimy o 15-letniej grze większość z nas od razu przed oczami ma rozpikselowany obrazek. Wszak tytuły tak wiekowe muszą zalatywać archaizmem? Jednego jesteśmy pewni: rok 2008 zdecydowanie był ciekawym okresem w historii branży.

2008 to moment przejściowy między Windows XP, Vista a nadchodzącym wielkimi krokami Windows 7. Na polu API wciąż rządził DirectX 9, mimo że karty graficzne były już kompatybilne z „Dziesiątką”. Sprzęt? Niezrównaną popularnością cieszyły się Radeony HD 4850 a wśród kart Nvidii wciąż sięgaliśmy po układy GeForce 8, 9 (np. 8800GT) a tuż za rogiem czaiła się seria GTX 200. Na gruncie procesorów, mimo że Intel szalał swoimi Core 2 Duo i Core 2 Quad, tak w wielu blaszakach wciąż hulały jedno i dwurdzeniowe Athlony od AMD. Znowuż na polu konsol Xbox 360 i PS3 dopiero się rozpędzały.

Cała masa gier z tego okresu rozpoczęła zupełnie nową epokę w kwestii oprawy technicznej i gameplayu. Niektóre z tytułów zapoczątkowały marki, które z sukcesem kontynuowane są do dziś. Nieliczne wracają także zza grobu w formie remastera lub remake’u. Inne zaś nie doczekały się należytych sequeli. Na szczęście społeczność fanów i modderów wciąż trzyma przy życiu ulubione gry.

▪ Szukasz komputera gamingowego? Sprawdź TUTAJ

Geralt po liftingu – Wiedźmin: Edycja Rozszerzona

Debiutancka gra studia CD Projekt RED pojawiła się na rynku w 2007 roku na platformę PC. Aż trudno dać wiarę, że przygody cyfrowego Geralta miały swój początek przeszło szesnaście lat temu. W wersji rozszerzonej, wydanej rok później, twórcy zdecydowali się na usprawnienia w warstwie graficznej i mechanice rozgrywki. Gra zawierała sporo poprawek, plus bonusowy content, m.in. DVD z materiałem o powstawaniu gry, ścieżkę dźwiękową i opowiadanie Wiedźmin pióra Sapkowskiego.

Jak zestarzał się „Director’s Cut”? Niezbyt dobrze. Gra wizualnie a także pod kątem mechaniki rozgrywki dziś trąci myszką. Przez lata pierwszy Wiedźmin lądował w licznych promocjach za symbolicznego piątka a także rozdawano go za darmo z różnych okazji. Zatem każdy może przekonać się, jak wyglądały początki trylogii. Studio (podobno) pracuje na kompleksowym remake’iem. Kiedy skończą pracę? Nie wiadomo.

Horror w kosmosie – Dead Space

Co może wyjść z połączenia Obcy – Ósmy pasażer Nostromo, Horyzontu Zdarzeń (u nas Ukryty Wymiar) oraz rozgrywki a’la Resident Evil? Odpowiedzią będzie Dead Space, który piętnaście lat temu zadebiutował na PC, PS3 i X360. Za grę odpowiada studio EA Redwood Shores przemianowane później na Visceral Games. Akcja rozgrywa się w roku 2414, kiedy to załoga statku USG Kellion odpowiada na sygnał z USG Ishimury.

Podstawą rozgrywki Dead Space jest walka z stworami (Nekromorfami) za pomocą górniczego sprzętu oraz rozwiązywaniu prostych zagadek logicznych. Twórcy urozmaicili gameplay misjami w zerowej grawitacji. Wizytówką pierwszego Dead Space była wysokiej jakości oprawa audio-wizualna, która spokojnie broniła się przez lata. Niedawno Dead Space doczekał się wersji odświeżonej – półtorej dekady po swojej premierze!

Wojny z Locustami ciąg dalszy – Gears of War 2

Jednym z głównych powodów chęci sięgnięcia po konsolę Xbox 360 w latach dwutysięcznych była gra Gears of War. Cliff Bleszinski swoją wizją solidnie zreformował to, jak postrzegano gry akcji i strzelanki trzecioosobowe w szczególności. Komercyjny sukces otworzył furtkę dla kontynuacji, którą można krótko określić: „bigger, better, more badass”. Gears of War 2 było popisem tego, co naprawdę potrafi konsola Microsoftu. Na ekranie nierzadko liczba przeciwników ocierała się o grube dziesiątki. Rozmach było czuć na każdym kroku.

Jak zestarzały się Gearsy 2? Możecie się o tym sami przekonać, ponieważ gra dostępna jest w kompatybilności wstecznej na Xbox One oraz Xbox Series. Odpalona w wyższej rozdzielczości wciąż się broni graficznie a pod względem rozgrywki nie można nic zarzucić klasykowi. Do tego kampanię można ograć w kooperacji, wspólnie na konsoli mamy tryb hordy a także przepyszną rozgrywkę wieloosobową. Zdaniem wielu krytyków i przede wszystkim graczy Gears of War 2 to najlepsza odsłona uznanej serii.

Liberty City, jakiego nie widzieliście – Grand Theft Auto IV

Początki GTA sięgają roku 1997 – przedpotopowych PC oraz konsoli PSX. Cztery lata później seria zalicza ważny moment przechodząc z 2D do pełnego 3D, oddając do rąk graczy miasto Liberty City. Metropolia silnie wzorowana na Nowym Jorku powróciła w 2008, dzięki Grand Theft Auto IV. Teatr działań może nie był tak wielki, jak w San Andreas, ale pod względem technicznym Czwórka zdeklasowała wszystko, co było nam dane zobaczyć na poprzedniej generacji konsol i PC. Oprawa graficzna, poziom detali, animacje oraz ogólna fizyka świata robią wrażenie do dziś. Gra pierwotnie zadebiutowała na Xbox 360 oraz PS3. Port dla PC pojawił się później, acz niestety cierpiał na ogromne problemy techniczne.

Główny bohater Nico Bellic emigruje z Bałkan kuszony przez kuzyna Romana życiem w Stanach Zjednoczonych. Zamiast dobrobytu i przysłowiowego amerykańskiego snu, Nico pomaga w utrzymaniu upadającej firmy taksówkarskiej swojego krewniaka, przez co musi też wejść w przestępczy świat Liberty City. Ponadto wydaje się, że demony z czasów wojny w Jugosławii prześladują Nico także w Ameryce. Czwórka swoimi scenariuszem i kreacją postaci nie jest tak przerysowana jak Piątka a także daleko jej do pastiszu San Andreas, gdzie twórcy wydaje się, że chcieli dosłownie upchać wszystko. GTA IV ze wszystkich części wydaje się najbardziej „dojrzałą” historią.

Niedościgniony – Race Driver GRID

Pamiętacie serię gier wyścigowych TOCA, której korzeni możemy doszukiwać się aż w 1997 roku? Duchowym spadkobiercą tego tytułu to Race Driver: Grid, wydany 25 czerwca 2008 przez studio Codemasters. Były to wyścigi idealnie wpisujące się między niezobowiązujący arcade a simcade. Innymi słowy próg wejścia w świat GRID był niski, ale wymasterowanie gry wymagało już sporo cierpliwości. Tytuł, jako pierwszy zaprezentował mechanikę „flashback”, przez co możemy przewinąć zły ruch i poprawić swój błąd na torze.

Kariera GRID World polegała na założeniu i wyniesieniu na podium własnego zespołu w zawodach serii Europejskich, Amerykańskich, Japońskich a ostatecznie w rozgrywkach globalnych. Gra nie była tak obszerna jak Forza czy Granturismo. Skupiała się przede wszystkim na zawodach z serii GT a główną atrakcją były zmagania na torze Le Mans pod koniec każdego sezonu kariery. Oczywiście było, czym szaleć na torach: Audi R10 TDI, Nissan SkyLine R34, Dodge Viper SRT-10 i wiele więcej. Dla nas najbardziej w pamięć zapadły zmagania w zawodach Drift za kierownicą legendarnej Toyoty Corolli AE86. Gra hula na silniku EGO. Nadal wygląda atrakcyjnie dla oka a model jazdy nie zestarzał się nawet o jeden dzień. W opinii wielu graczy Jedynka była i jest najlepszą odsłoną serii GRID.

Rozróba na czarnym kontynencie – Far Cry 2

Pierwszy Far Cry w 2004 od studia Crytek pozamiatał tak, że nie była potrzebna ekipa sprzątająca. Trzy lata później Crysis wywrócił do góry nogami całą branżę gier. Uznawano go za duchowego spadkobiercę hitu z 2004 roku, ale właściwy tytuł z “Dwójką” w tytule pojawił się rok później. Za projekt odpowiada studio Ubisoft Montreal. W produkcji użyto autorskiego silnika Dunia silnie bazującego na Cryengine od Cryteku.

Dla wielu seria Far Cry, jaką znamy dopiero zaczyna się od części trzeciej. Dwójka to zupełnie inne zwierze. Akcja ma miejsce w środkowej Afryce na przeddzień wojny domowej między frakcjami APR oraz UFLL. Naszym celem natomiast jest znalezienie i unieszkodliwienie handlarza bronią zaopatrującego obie strony. Trudno powiedzieć, kim naprawdę jest Szakal – bo pod takim pseudonimem znamy antagonistę. Dwójeczka była niemałym technicznym osiągnięciem w 2008. Oddawała do naszych rąk mapę o wielkości 50 x 50 km bez ekranów ładowania oraz chwaliła się świetną grafiką, powalającą fizyką świata (ogień!), inteligencją wrogów i milionem innych detali. Zamiast szybkiego, kolorowego shootera (jak FC 3 czy 4) otrzymywaliśmy niemal symulator najemnika, gdzie ubogi UI i brak prowadzenia za rączkę zapewniało jeszcze większy poziom immersji. W naszej ocenie to jeden z tych tytułów, który warto spróbować nawet dziś.

Kryzysu ciąg dalszy – Crysis Warhead

Skoro już jesteśmy przy grach topiących ówczesne zestawy PC to musimy wspomnieć o Crysis. W 2007 roku zrobił on niemałą techniczną rewolucję w świecie gier. Do dziś w kwestii grafiki i fizyki gracze dzielą historię medium na to, co było przed i po Crysisie. Rok później tytuł otrzymuje samodzielny dodatek fabularny Warhead, gdzie wcielamy się w innego członka zespołu Raptor – Sierżanta „Psychol” Sykes’a.

Obie odsłony Crysis z lat 2007-2008 w naszej ocenie bronią się zarówno na gruncie grafiki jak i samej rozgrywki. Ponieważ mają już piętnaście lat na karku nie palą już tak komputerów. Do zabawy w 1080p zasadniczo wystarczy budżetowe GPU pokroju GTX 1650. W sumie to wielki plus, bo w całej chwale można zobaczyć, do czego wzdychali gracze, gdy szczytem marzeń był GeForce 8800 Ultra. Trylogia Crysis otrzymała edycję odświeżoną, gdzie Jedynkę wzbogacono m.in. o Ray Tracing i DLSS.

Hall of Fame roku 2008 – tytuły o których musimy wspomnieć

Parkour na topie – Mirror’s Edge: debiut gry studia DICE miał miejsce w listopadzie 2008 na konsolach i trzy miesiące później na PC. Jest to nietypowa gra akcji. Obserwując świat z oczu bohaterki Faith osią rozgrywki będzie free running w konwencji platformówki 3D. Wizytówką Mirror’s Edge to minimalistyczna, wręcz sterylna oprawa wizualna, dzięki czemu tytuł zestarzał się z gracją. Kilka lat później otrzymał lekki reboot o podtytule Catalyst, ale nie osiągnął on znaczącego sukcesu.

Muzycznym motywem przewodnim gry jest utwór „Still Alive”, który wykonała szwedzka piosenkarka Lisa Miskovsky.

Ekipą na zombiaki – Left 4 Dead: pierwszoosobowa strzelanina z naciskiem na kooperację studio Turtle Rock Studios i wydana przez Valve to legenda w branży gier. Rok po premierze wydano jeszcze bardziej udany sequel Left 4 Dead 2. Całość śmiga na zmodyfikowanym silniku Source. Rozgrywka ma bardzo proste zasady: wspólnie z ekipa musisz przeżyć, starając się dotrzeć do najbliższego save-roomu. Łopatologicznie proste, dlatego sprawdza się nawet dziś.

Trochę inny Książę – Prince of Persia: po trylogii Piasków Czasu książę Persji zaliczył nietypowy zwrot pod skrzydłami studia Ubisoft Montreal. Losy naszego bohatera krzyżują się z księżniczką Eliką, która próbuje udaremnić uwolnienie boga ciemności Ahrimana. Twórcy oddali graczom wielki, pół-otwarty świat. Przeprawa przez kolejne lokacje, przy pomocy akrobatycznych sztuczek to prawdziwy spektakl. Prince of Persia wykonano techniką cel-shading, przez co przypomina film animowany i nawet dziś swobodnie broni się wśród gąszczu nowości.

Templariusze i asasyni – Assassin’s Creed: tutaj komentarz wydaje się zbędny. Flagowa marka Ubisoftu doczekała się niemal 20 różnych odsłon i dodatków na różne platformy na przestrzeni piętnastu lat. Z początku niszowy tytuł o skrytobójcy w Jerozolimie (podczas wypraw krzyżowych) dał początek serii, która do 2016 roku sprzedała się w ilości 100 milionów egzemplarzy. Możemy mieć pewność, że kolejne części będą dalej powstawać.RTS-owe niebo – Supreme Commander: myślicie, że tylko Crysis palił pecety w latach 2007-2008? O nie! Spod skrzydeł THQ w 2007 roku wyszła strategia czasu rzeczywistego Supreme Commander, za projekt której odpowiadał Chris Taylor. Chris to legenda w branży, bo na swoim koncie ma klasyka Total Annihilation z 1997 roku, dla którego S.C. jest zasadniczo duchowym spadkobiercą. Rok po premierze ukazało się duże rozszerzenie o nazwie Forged Alliance. Dodawało ono trzecią frakcję, poprawki graficzne a także na polu UI. Wizytówką Supreme Commander była grafika, skala potyczek oraz ciekawostka w postaci taktycznego ekranu – grając na dwóch monitorach jeden pokazuje potyczkę w mikro skali a na drugim mamy ogląd całej mapy. Warto też wspomnieć o innej strategicznej perełce 2008 roku – Command & Conquer: Red Alert 3. Była to ostatnia doceniona przez graczy i krytyków osłona serii C&C.