W oczach graczy to najważniejszy element komputera. Moc obliczeniowa tego komponentu wszakże decyduje o płynności animacji w grach oraz o rozdzielczości, w jakiej przyjdzie nam cieszyć się długo wyczekiwanym tytułem. Warto poświęcić chwilę na zrozumienie GPU, celem jak najlepszego wykorzystania drzemiącego w nim potencjału. Podjęty temat jest bardzo obszerny. Dziś skupimy się na kilku wybranych problemach, które z czasem będziemy rozwijać w kolejnych wpisach.
Co skrywa laminat?
Karta graficzna do pewnego stopnia przypomina zminiaturyzowany komputer. Posiada własną jednostkę centralną, pamięć, sekcję zasilania oraz podstawowe oprogramowanie w postaci BIOS. W kwestii parametrów przy wyborze GPU użytkownik (poza ceną) najczęściej kieruje się ilością dostępnej pamięci, generacją układu oraz pozycją zajmowaną w hierarchii.
Karta graficzna oczywiście posiada znacznie więcej parametrów wartych wypunktowania. Liczba jednostek strumieniowych, standard wykorzystanej pamięci, litografia, czy taktowanie rdzenia oraz pamięci to tylko początek. Finalnie pozostaje jeszcze kwestia oprogramowania, jak choćby wersja wspieranego DirectX czy Vulkan, czyli zestawu funkcji API wspomagających generowanie grafiki i dźwięku w grach. Jeśli karta graficzna ma sporo lat na karku to możliwe, że wspiera połowicznie lub wcale biblioteki DirectX 12, co skutkuje niemożliwością uruchomienia najnowszej gry. Nawet jeśli nie brakuje jej „surowej mocy” tego ograniczenia nie da się ominąć.
Prócz walorów estetycznych niektóre komponenty mają także wymiar praktyczny. Backplate zasłaniający górę karty wykonany z aluminium ma za zadanie usztywnić konstrukcję i pomóc w rozpraszaniu ciepła.
Z poziomu systemu operacyjnego interesuje nas sterownik graficzny. To on odpowiada za prawidłowe rozpoznanie sprzętu a także komunikację hardware-software. Im nowszy sterownik tym bardziej dopracowany, co przekłada się na eliminację wszelkich problemów związanych z wyświetlanym obrazem w najnowszych tytułach. Z biegiem czasu producenci przestają wspierać starsze produkty. Przykładowo po ośmiu latach od premiery w sierpniu 2021 ukaże się ostatnia aktualizacja sterowników dla kart GTX 600 i 700 (generacja Kepler).
Szukasz komputera do gier? Sprawdź nasze modele: TUTAJ
Nie tylko gry
Układy graficzne na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza przeszły ciekawą drogę. Skupmy się jednak na współczesności. Niegdyś GPU służyło wyłącznie do generowania obrazu natomiast obecnie na barkach tego komponentu spoczywa o wiele więcej obowiązków, którymi pierwotnie zajmował się procesor. Przykładowo przetwarzanie materiału wideo czy plików graficznych to absolutna podstawa. Nawet programy pokroju przeglądarki internetowej dla upłynnienia pewnych procesów cedują zadania na GPU.
Blender: render sceny BMW (czas): i5-10600K – 3:51, GTX 1070 – 2:30, RTX 3080 – 00:27.
Przede wszystkim profesjonaliści czerpią z mocy topowych kart graficznych. Od skomplikowanych i czasochłonnych symulacji po obróbkę wideo w wysokiej rozdzielczości. Przykładowo narzędzia Adobe posiadają optymalizację dla układów GeForce, podczas gdy DaVinci Resolve bardzo lubi karty Radeon. Możecie nie być tego świadomi, ale w pewnych scenariuszach nawet leciwy GTX 1070 okaże się dużo sprawniejszym narzędziem niż współczesny procesor zajmujący średnią lub nawet wyższą półkę cenową. Taką zależność dostrzeżemy np. w aplikacji Blender. Natomiast o kryptowalutach pozwolicie, że wspomnimy pobieżnie, z racji ile ten temat w mijającym roku napsuł graczom krwi.
Najnowsza odsłona AMD TressFX.
Podstawowym zadaniem GPU jest rzecz jasna gaming, gdzie Nvidia i AMD prześcigają się w nowinkach. Ray tracing, DLSS, FidelityFX Super Resolution dosłownie rozgrzewają wyobraźnię o nowych możliwościach. GPU zajmuje się także obliczeniem fizyki w grach. Za przykład niech posłuży AMD TressFX, czyli biblioteka oprogramowania zapewniająca zaawansowaną symulację i rendering włosów, sierści i trawy. Pierwszy raz została zastosowana w Tomb Raider (2013). GPU, szczególnie po stronie Nvidii, posiada także szereg udogodnień dla osób streamujących, skutecznie odciążając z zadań procesor, nie wpływając przy tym negatywnie na ilość wyświetlanych klatek.
Bottleneck?
Układ graficzny działa dwóch trybach: idle (spoczynek) i obciążenie. W tym pierwszym zasadniczo odpoczywa, dlatego zegary pamięci i rdzenia wykazują najniższe możliwe wartości. Tym sposobem GPU pobiera bardzo mało energii, oddając przy tym niewiele ciepła. Natomiast obciążenie może przyjmować różne poziomy – od lekkich obliczeń po pełne wykorzystanie potencjału. Jeśli jesteście ciekawi, jak zachowuje się karta instalując MSI Afterburner możecie śledzić parametry GPU w czasie rzeczywistym. Przydatnym będzie także GPU-Z oraz HWmonitor. Wspomniane trio to darmowe aplikacje.
Heaven Benchmark 4.0 mimo wieku to świetne narzędzie do sprawdzenia możliwości karty oraz szybkiej diagnozy na poprawność działania.
Idealny scenariusz to 99% obciążenia GPU. Wtedy czerpiemy pełnymi garściami z potencjału karty. Jeśli gra ma już swoje lata lub wybierzemy zbyt niską rozdzielczość to jej wymagania nie stanowią większego wyzwania dla współczesnego układu graficznego. Wtedy obciążenie będzie oczywiście mniejsze, co naturalnie w niczym nie szkodzi. GPU poniekąd wiedząc, że nie jest potrzebny pełen potencjał obniża wartości zegarów redukując tak ilość zużywanej energii. Sami musicie jednak przyznać, że raczej nikt nie ostrzy zębów na RTX 3080 z myślą o zabawie w 1080p np. w Battlefield 3 (2011) skoro bardziej niż adekwatna będzie karta za kilkaset złotych.
Osobny temat stanowi niesławny bottleneck. Każdą poszczególną klatkę animacji w grze, jaką ma wyświetlić GPU najpierw wstępnie „obrabia” procesor. Jeśli nie jest on wystarczająco szybki to karta graficzna musi za nim czekać. Problem ten jednak dotyczy głównie relacji podzespołów zajmujących skrajne segmenty cenowe. Ogromny wpływ ma także poziom detali i rozdzielczość. Przykładowo współczesne topowe układy Nvidi i AMD są tak diabelnie szybkie, że obecnie wyłącznie garść procesorów potrafi dotrzymać im kroku w standardzie 1080p. Wspomniana już 3080-tka nie powstała przecież z myślą o zabawie w Full HD. Jej naturalnym środowiskiem będzie rozdzielczość powyżej 1440p. Idealnym będzie standard 4K, gdzie pomiędzy przykładowo i3-10100 a i7-10700K różnica w fps będzie, co najwyżej wynosić zaledwie parę klatek.
Czas na benchmark
Dlatego tak istotnym jest, aby w trakcie testów odpowiednio dobrać rozdzielczość do standardu karty graficznej celem odpowiedniego zweryfikowania jej potencjału. Tyczy się to także konfiguracji platformy testowej. Sięgamy po możliwie najlepsze komponenty wiedząc, że nie będą one ograniczać GPU w żaden sposób. Oczywiście należy kierować się rozsądkiem. W praktyce testując leciwego RX 470 nie ma większej zasadności sięgać po CPU przewyższający wartość karty kilkukrotnie. W tym wypadku jednostka i5-11400 będzie bardziej niż adekwatna do tego zadania.
Testy syntetyczne kart graficznych, czyli popularnie mówiąc benchmark, zostały napisane w taki sposób, aby w pełni obciążyć GPU bez zbytniego wykorzystania potencjału CPU. Możecie sprawdzić sprawność posiadanej karty pobierając darmowy Heaven Benchmark lub nowszy Superposition. Dużą popularnością wśród testerów cieszy się także 3DMark. Tego rodzaju sprawdzian pozwala wyznaczyć, jakie miejsce w hierarchii powinna zajmować karta, szczególnie, jeśli porównujemy różne generacje. Co jednak ciekawe nie musi on w pełni pokrywać się z realnymi możliwościami GPU a także całego komputera.
Dżungla w Shadow of the Tomb Raider (2018) to “lokacja graficzna”. W tym przypadku sprawdzamy głównie jak radzi sobie GPU. Jednocześnie po obciążeniu widać, że i5-10600K to dobry kompan dla RTX 3070 Ti, ale pewnie z Ryzen 5 5600X jeszcze dałoby się wycisnąć kilka klatek. Test wykonany w 1080p i detalach ultra z podkręconym wygładzaniem detali. W standardzie 1440p z tą kartą między tymi procesorami nie byłoby większej różnicy.
W efekcie najlepszy sprawdzian to gra – najlepiej kilka tytułów wydanych na przestrzeni paru lat, bazujących na różnych silnikach graficznych. Nieraz w benchmarkach widzimy przepaść między dwoma różnymi kartami, aby podczas zabawy doświadczyć zupełnie coś innego. Ponadto niektóre tytuły wyraźnie „leżą na CPU”, czyli ich oprawa jest na tyle prosta, że to procesor musi gonić GPU narzucające olimpijskie tempo. Do tej grupy należą tytuły sieciowe, szczególnie esportowe pokroju Counter-Strike i Valorant. W przeciwną stronę to procesor ma mniej do pracy a więcej spada na barki GPU – np. w Hellblade. Mamy także produkcje w równym stopniu obciążające oba komponenty. Są to zarówno masowe gry sieciowe jak i singleplayer o rozbudowanych światach, bogatej oprawie wizualnej. Wymienimy choćby Cyberpunk 2077, serię Battlefield, ostatnią trylogię Tomb Raider czy nowsze odsłony Watch Dogs i Assassin’s Creed.
Zadbana karta, szczęśliwa karta
Karcie graficznej należy zapewnić odpowiednie warunki, plus po pewnym czasie wypada podjąć się konserwacji. W celu diagnostyki przydadzą się Afterburner, GPU-Z, Heaven Benchmark. W skrajnych przypadkach warto sięgnąć także po Furmark. Przy tym programie należy jednak zachować ostrożność, szczególnie jeśli karta ma już setki przepracowanych godzin za sobą. Zachowując optymalne parametry mamy świadomość, że nie tracimy ani jednej klatki na sekundę. Przestarzała pasta termoprzewodząca, zaniedbane termopady lub niewłaściwie działające chłodzenie? Czynniki te to nie tylko gorsze rezultaty podczas testów ale w dłuższej perspektywe wystąpienie katastrofalnej usterki.
Warto monitorować temperatury, ponieważ decydują one o wysokości zegarów a także komforcie dla słuchu użytkownika. Znaczenie ma choćby przewiewna obudowa, dzięki której GPU może swobodnie „oddychać” podczas pracy i spoczynku. Jeśli temperatury są zbyt wysokie a chłodzenie zaczyna powoli wyć pora na konserwację. Sprężone powietrze do usunięcia nadmiaru kurzu to postawa, ale po kilku latach użytkowania wypada także wymienić pastę termoprzewodzącą. Szczególnie, jeśli karta jest już pogwarancyjna. Zależnie od modelu proces ten może zająć od kilku do kilkudziesięciu minut.
MSI Afterburner to świetne narzędzie do modyfikacji parametrów karty. Po prawej ekran zawierający taktowanie rdzenia przy konkretnej wartości napięcia. Z jego pomocą przeprowadzamy undervolting.
Gdy już mamy za sobą majsterkowanie można przysiąść do zabawy ustawieniami GPU. Spokojnie, przesuwając suwakami w MSI Afterburner nie uszkodzicie karty graficznej. Co najwyżej nierozważne zarządzanie parametrami spowoduje nieprawidłową pracę aplikacji – gry lub benchmarka. Wtedy konieczny będzie reset ustawień. Czy podkręcanie ma sens? Niegdyś był to stały punkt programu każdego gracza acz współcześnie modele autorstwa partnerów AMD i Nvidii są już fabrycznie przetaktowane do wyższych wartości. Dlatego dalsze podnoszenie wartości rdzenia lub pamięci nie musi przełożyć się na wyraźne efekty. Wiele zależy także od „silikonowej loterii”. Dwa takie same modele GPU nie muszą identycznie reagować na próbę OC. Do tego współczesne karty graficzne w stresie potrafią pobierać naprawdę sporo energii, przez co o wiele ciekawszy wydaje się undervolting. Jest to poszukiwanie najniższego stabilnego napięcia, przy którym GPU utrzyma swój fabryczny zegar boost. Celem jest utrzymanie tej samej liczby klatek przy niższym poborze energii. Na takie próby bardzo dobrze reaguje RTX 3080 i RTX 3070.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź jeszcze tematy ⤵
◾ Pamięć RAM dla początkujących
Dołącz do rodziny Optimus – polub i poleć nas znajomym!
– – –
Odwiedzaj naszą stronę na Facebooku oraz YouTube i poleć nas znajomym! Sprawdź nasze aktualne promocje i konkursy!